Ewa Bem przez 42 lata była żoną Ryszarda Sibilskiego. Producent telewizyjny zmarł 17 stycznia, pozostawiając w żałobie ukochaną żonę i córkę Gabrielę. Artystka niedawno udzieliła poruszającego wywiadu, w którym podsumowała swoje życie i relację z mężem. Choć nie zabrakło ciepłych słów, podzieliła się także gorzką refleksją. Okazuje się, że ich związek, mimo miłości, nie był pozbawiony trudności.

Ewa Bem wciąż nosi w sercu wielką stratę po śmierci starszej córki Pameli, dziennikarki, która w 2017 roku zmarła na glejaka mózgu, mając zaledwie 38 lat. Osierociła dwójkę dzieci. Kilka lat później artystkę dotknął kolejny cios — śmierć ukochanego męża. Ryszard Sibilski był drugim mężem Bem. Wcześniej piosenkarka była związana z basistą Tadeuszem Gogoszem, ojcem Pameli. Po rozwodzie poznała Sibilskiego, który nie tylko ją pokochał, ale również zaakceptował jej córkę. Pobrali się w 1994 roku, po 14 latach związku. Wkrótce na świat przyszła ich córka Gabriela, dziś trzydziestoletnia, do złudzenia przypominająca swoją mamę.

Ich małżeństwo uchodziło za wzorowe. Przeżyli razem ponad cztery dekady, aż do śmierci Sibilskiego.

– Opuścił mnie tak strasznie, znienacka, nie omówiliśmy tysiąca spraw, ale mimo wszystko jest zawsze ze mną

– mówiła Bem w programie „Halo tu Polsat”.

W „Pytaniu na śniadanie” artystka przyznała, że żałuje, iż mąż do końca był pochłonięty pracą.

– Powinnam powiedzieć, że to godne podziwu i powód do dumy. Ale dziś mówię do wszystkich: nie można dać się zapracować, zajechać. Mój mąż pracował za dużo

– wyznała. Dodała, że choć byli małżeństwem 42 lata, brakowało im czasu dla siebie.

– Gdyby nie to, że towarzyszył mi czasem w trasach, nie wiem, czy zliczyłabym te chwile razem

– dodała ze smutkiem.