Legenda polskiego kina, mistrz słowa i ironicznego spojrzenia na rzeczywistość - Marek Kondrat obchodzi dziś 75. urodziny. Choć od lat nie pojawia się na ekranie, dla milionów widzów na zawsze pozostanie Olgierdem z "Psów", Halskim z "Ekstradycji" i przede wszystkim Adasiem Miauczyńskim z "Dnia świra". Mało kto pamięta jednak, że jego przygoda z aktorstwem zaczęła się już ponad sześć dekad temu.

Kondrat przyszedł na świat 18 października 1950 roku w Krakowie. Jako jedenastolatek zadebiutował w filmie "Historia żółtej ciżemki" Sylwestra Chęcińskiego, grając rezolutnego Wawrzka. W młodości występował też w "Między brzegami" i "Wojnie domowej". Gdy ukończył warszawską PWST, był już dobrze znany reżyserom. Przełomem okazała się rola w "Zaklętych rewirach", za którą otrzymał Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego.

Od tamtej pory Marek Kondrat zagrał w dziesiątkach filmów i seriali, współpracując z najwybitniejszymi twórcami - od Andrzeja Wajdy po Marka Koterskiego. Widzowie pokochali go za role w "C.K. Dezerterach", "Kilerze", "Panu Tadeuszu", "Pieniądzach to nie wszystko" czy kultowym "Dniu świra", który do dziś uchodzi za jedną z najlepszych polskich komedii o gorzkim smaku życia.

W 2010 roku aktor zaskoczył wszystkich - ogłosił koniec kariery filmowej. Ostatni raz wystąpił w "Małej maturze 1947", a potem... odnalazł nową pasję. Zajął się winiarstwem i stworzył własną sieć sklepów.

- Nie jestem koneserem nut malin i porzeczek. Kocham kulturę wina, jej spokój i cywilizowany rytm życia

- mówił.

Marek Kondrat był dwukrotnie żonaty. Z pierwszą żoną, Iloną Gagajek, ma dwóch synów - Mikołaja i Wojciecha. Po latach aktor ponownie się zakochał. Jego obecną żoną jest młodsza o 38 lat Antonina Turnau, z którą w 2018 roku doczekał się córki Heleny. Dziś cała trójka mieszka z dala od medialnego zgiełku, w słonecznej Hiszpanii, gdzie Kondrat znalazł spokój i swoje wymarzone miejsce na ziemi.