Kalina Józefowicz, córka Nataszy Urbańskiej i Janusza Józefowicza, od ponad dwóch lat występuje w kultowym musicalu „Metro”, który nieprzerwanie grany jest w teatrze prowadzonym przez jej ojca. Choć rola została zdobyta w drodze castingu, nie zabrakło komentarzy sugerujących nepotyzm. Głos w sprawie zabrała Natasza Urbańska, stanowczo odpierając zarzuty i podkreślając, że Kalina przeszła proces rekrutacyjny na równi z innymi kandydatami.

W ostatnim czasie temat rodzinnych koneksji w świecie polskiej kultury i show-biznesu ponownie stał się głośny za sprawą obsady „Hamleta” w Teatrze Narodowym. Reżyser Jan Englert obsadził w nim swoją żonę Beatę Ścibakównę oraz córkę Helenę Englert, co wywołało publiczną debatę o granicach między życiem zawodowym a prywatnym. W podobnym tonie zaczęto komentować udział Kaliny w „Metrze”.

Natasza Urbańska nie unika jednak tematu.

– Kalina zobaczyła „Metro” podczas jednego z naszych wyjazdowych spektakli. Po spektaklu zapytała: „Mamo, jak mogę się dostać do 'Metra'?”

Odpowiedziałam:

„Są castingi, przyjdź i spróbuj”. I tak zrobiła

– wyznała w rozmowie z Pudelkiem.

Urbańska podkreśla, że wobec córki stawiane są wyższe wymagania niż wobec innych artystów.

– Scena ją kocha, ale nie ma u nas czegoś takiego jak klepanie po plecach. Wręcz przeciwnie – oczekujemy od niej więcej, by miała motywację do pracy nad sobą

– mówi artystka.

Choć Kalina działa też w mediach społecznościowych, nie zamierza iść ścieżką influencerek.

– Niech sobie robi TikToki, to jej chwilowa zajawka. Ale widzę, że ona myśli o scenie, o piosenkach, projektach. Idzie w stronę sztuki

– zaznacza Urbańska, dodając, że córka rozwija się na własnych zasadach.