Już niebawem Justyna Steczkowska zaprezentuje się na scenie Eurowizji. Jak jej szanse ocenia Elżbieta Zapendowska?

Znana z ostrych opinii ekspertka tym razem zaskoczyła pozytywnym komentarzem.

– Na pewno nie narobi nam wstydu

– stwierdziła stanowczo w rozmowie z Onetem.

Pierwszy półfinał 69. Konkursu Piosenki Eurowizji odbędzie się 13 maja w Bazylei. Reprezentująca Polskę Justyna Steczkowska wykona utwór „Gaja” i – jak zapowiadają organizatorzy – jej występ będzie należał do najbardziej widowiskowych. Artystka dopięła swego i podczas show pojawi się efektowne podwieszenie nad sceną, podobne do tego z krajowych preselekcji.

Elżbieta Zapendowska nie ukrywa, że nie obejrzy widowiska na żywo ze względu na problemy ze wzrokiem, ale z relacji innych wie, że czeka nas spektakularny pokaz.

– Oślepłam, więc nie zobaczę jej podnoszenia na linie. Interesuje mnie głos, nie strategia sceniczna. Ale wiem, że na Eurowizji liczy się coś więcej niż wokal. Tam rządzi show

– przyznała.

Zapendowska zauważyła, że w dzisiejszych realiach sama dobra barwa głosu nie wystarczy.

– Kim byłaby dziś Madonna, gdyby nie cała ta otoczka? Nie była nigdy genialną wokalistką, ale zbudowała potęgę właśnie na tym widowiskowym wizerunku

– oceniła.

Choć nie zobaczy występu Justyny, nie ma wątpliwości co do jej talentu.

– Steczkowska świetnie śpiewa, ma unikalną barwę głosu. Jest niebanalna, wyróżnia się i zapada w pamięć. Myślę, że jej osobowość się sprzeda. Polacy mogą być spokojni

– zapewniła.

Nie obyło się jednak bez krytyki poprzednich reprezentantów.

– Po Edycie Górniak, Annie Marii Jopek i Kasi Kowalskiej poziom tylko spadał. Wysyłaliśmy naprawdę słabe piosenki. Myślałam, że już gorzej być nie może, ale ciągle byłam zaskakiwana

– dodała gorzko.