Warszawskie Powązki stały się miejscem ostatniego pożegnania Joanny Kołaczkowskiej. 28 lipca odbyły się dwie uroczystości – Msza Święta oraz świecki obrzęd, pełen osobistych wspomnień i wzruszających przemówień. Przyjaciele i współpracownicy wspominali artystkę jako osobę o niezwykłej pogodzie ducha, która potrafiła rozbawić nawet w najtrudniejszych chwilach. Szymon Majewski podkreślał, że czas spędzony z Joanną był bezcenny i na zawsze odmienił jego życie.

Podczas ceremonii wspominano nie tylko zawodowe sukcesy gwiazdy, ale też jej niezwykłą wrażliwość i umiejętność łączenia ludzi humorem – pełnym ciepła i inteligencji. Koledzy z branży mówili zgodnie: była nie tylko artystką, ale przede wszystkim dobrym człowiekiem, który potrafił dostrzegać piękno w codzienności.

Grób Joanny Kołaczkowskiej, udekorowany kwiatami i wieńcami, znajduje się tuż obok miejsca spoczynku jej mistrza, Stanisława Tyma. Dzień po uroczystości pojawiły się na nim przedmioty o symbolicznym znaczeniu – w tym bilet na planowany na 30 sierpnia występ oraz różowy list o treści:

„Do zobaczenia na Niebieskich Polach i Łąkach – dla Ciebie: Te kwiaty i zioła z ziemskich pól i łąk – one nic nie kosztowały”.

Na pogrzebie obecna była rodzina – siostra Agnieszka, były mąż Krzysztof – oraz liczni przyjaciele z artystycznego świata, m.in. Edyta Bartosiewicz, Katarzyna Żak, Emilia Krakowska, Robert Motyka czy Marzena Rogalska. W sieci pojawił się również pożegnalny wpis od ekipy „Kabaretów na żywo”:

„Twoje odejście pozostawiło pustkę, której nie da się wypełnić. Wierzymy, że tam, gdzie jesteś, znów rozbrzmiewa Twój śmiech”.

Ostatnie pożegnanie Joanny było dowodem, jak wielu ludzi dotknęła swoim talentem i dobrem. Jej grób już dziś stał się miejscem pełnym emocji, wspomnień i symboli. Wszystko wskazuje na to, że pamięć o niej nie wyblaknie – przeciwnie, będzie żyła w sercach fanów, przyjaciół i w jej niepowtarzalnym poczuciu humoru, które rozbrzmiewa nawet po jej odejściu.