Śmierć Edyty Rynkowskiej wstrząsnęła światem muzyki i fanami Ryszarda Rynkowskiego. 18 września media obiegła dramatyczna wiadomość o odejściu żony artysty.

"O godzinie 15:30 otrzymaliśmy zgłoszenie o zgonie 52-letniej kobiety. Pod nadzorem prokuratora policjanci przeprowadzali czynności, a ciało zostało zabezpieczone do sekcji"

- mówił asp. Paweł Dominiak z policji w Brodnicy.

Wyniki sekcji wykazały, że Edyta zmarła z powodu niewydolności oddechowo-krążeniowej. Bezpośrednią przyczyną był nagły krwotok po pęknięciu żylaków przełyku. Prokuratura zaplanowała przesłuchanie wokalisty, lecz zostało ono przełożone ze względu na jego stan psychiczny.

"Rozumiemy specyficzną sytuację i emocjonalny stan męża zmarłej"

- podkreślała Alina Szram z Prokuratury Rejonowej w Brodnicy.

23 września artysta pojawił się na komendzie w Brodnicy. Towarzyszył mu adwokat Adam Kozioziembski, który zdradził kulisy przesłuchania.

"Pan Ryszard występuje w charakterze osoby pokrzywdzonej jako mąż, jako osoba najbliższa. Jest rozbity tą sytuacją, ale musi się starać dla syna. Teraz musi stanąć na wysokości zadania"

- mówił prawnik. Policja nie ujawnia treści złożonych zeznań. "To tajemnica procesowa" - podkreślił asp. Dominiak.

Na tym jednak problemy Rynkowskiego się nie kończą. W połowie czerwca wokalista brał udział w kolizji pod Brodnicą i uciekł z miejsca zdarzenia. Policja ustaliła, że miał we krwi 1,84 promila alkoholu. Choć tłumaczył, że pił dopiero po incydencie, biegli jednoznacznie potwierdzili jego winę. Zabrano mu prawo jazdy, a za prowadzenie w stanie nietrzeźwości grozi mu nawet 3 lata więzienia.

Dla Ryszarda Rynkowskiego to najtrudniejszy czas w życiu. Strata żony i proces, który wisi nad jego głową, to podwójny ciężar, z jakim musi się zmierzyć. Artysta, jak mówią jego bliscy, próbuje zachować siłę przede wszystkim dla syna.