Sebastian Fabijański w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim wrócił do tematu, który w show-biznesie zawsze budzi emocje - pieniędzy. Aktor został zapytany wprost, czy udział w filmie "Dziki" Macieja Kawulskiego był najlepiej opłacaną rolą w jego karierze. Choć unikał podawania konkretnych kwot, jego odpowiedź była wyjątkowo wymowna i pełna goryczy.

Rymanowski przypomniał, że "Dziki" to jedna z najdroższych produkcji reżysera, sugerując, że stawki mogły być rekordowe. Fabijański przyznał, że wynagrodzenie było "adekwatne", ale szybko przeszedł do osobistej refleksji na temat pieniędzy w aktorskim zawodzie.

- Była adekwatna. Ale w tym zawodzie ciągle obowiązują kajdany. Widzisz, raz zrobiłem coś dla pieniędzy i mnie pokarało. Dobrze wiesz, o czym mówię, i państwo pewnie też

- powiedział, nie pozostawiając wątpliwości, że ma na myśli jeden z głośnych epizodów ze swojej kariery.

Prowadzący dopytywał, czy w przyszłości pieniądze mogłyby jeszcze skłonić go do przyjęcia roli. Tym razem aktor był już całkowicie stanowczy.

- Nie. Raz sięgnąłem po pieniądze, które mnie na pewnym etapie zepsuły, więc nie chcę tego powtarzać. Jak ktoś kiedyś powiedział: "Płacą mi za czekanie, gram dla przyjemności"

- stwierdził.

Fabijański ma na koncie role w takich produkcjach jak "Jeziorak", "Pitbull. Niebezpieczne kobiety", "Botoks", a także serialach "Pakt" i "Porachunki". Bywał jednak bohaterem nagłówków również poza planem filmowym - m.in. za sprawą udziału w Fame MMA, gdzie według medialnych doniesień zarobił bardzo duże pieniądze.

Dziś aktor wyraźnie daje do zrozumienia, że chce zamknąć tamten rozdział. Jak podkreślił w rozmowie, w kolejnych projektach liczyć się ma przede wszystkim sens, treść i satysfakcja artystyczna - a nie wysokość przelewu.