Edyta Geppert - legenda polskiej piosenki, która 27 listopada świętuje 72. urodziny - rzadko zabiera głos w głośnych tematach. Ale kiedy już to robi, jej słowa wywołują poruszenie. Tak było w rozmowie z Plejadą, gdzie bez owijania w bawełnę oceniła kondycję współczesnej sceny muzycznej.

Artystka, która od lat unika czerwonych dywanów i życia na salonach, stanowczo sprzeciwiła się trendowi "brzmienia na jedno kopyto". Owszem - są wokaliści, których podziwia.

"Mam na myśli Kubę Badacha, Mietka Szcześniaka i Mroza. Bardzo szanuję ich działalność"

- wskazała. Ale jeśli chodzi o młode wokalistki, Geppert nie kryje rozczarowania:

"Robią dokładnie to samo, co koleżanki przed nimi. Mało jest indywidualności"

- skwitowała ostro.

Najbardziej jednak martwi ją kierunek, w jakim zmierza młode pokolenie twórców:

"Smuci mnie, że większość osób mówi dziś tylko o karierze, sławie i pieniądzach. A gdzie sztuka, piękno, dobro?"

- pyta piosenkarka, która wierzy, że prawdziwy artysta powinien przede wszystkim mieć coś do powiedzenia.

Geppert przypomniała też swoją największą wizytówkę - kultowy przebój "Szukaj mnie". Jak zdradziła, ma spory żal o nową wersję hitu wykorzystaną w filmie "Kogel-mogel 3".

"Zmienili tekst. To nie powinno się zdarzyć! I po co robić z tego duet?"

- denerwowała się, choć dodała, że Anna Rusowicz i Sławek Uniatowski "zaśpiewali ładnie". Tylko czy - jak podkreśliła - "zawsze chodzi o to, by było tylko ładnie?"

Edyta Geppert nie musi krzyczeć, by jej słowa odbiły się szerokim echem. W czasach, gdy show-biznes mierzy wszystko w klikach i zasięgach, jej głos brzmi jak manifest: muzyka to sztuka, a nie biznes plan. I może właśnie dlatego nadal tak dobrze ją słychać.