Agnieszka Fitkau-Perepeczko po aż 18 latach przerwy ponownie pojawi się w roli kultowej Simony w serialu "M jak miłość". Aktorka w rozmowie z Plejadą ujawniła kulisy swojego powrotu i emocje, które jej towarzyszyły, gdy nagle zadzwonił telefon z propozycją.

Fitkau-Perepeczko grała Simonę w latach 2003-2007, zdobywając ogromną sympatię widzów. Jej zniknięcie z serialu było dla wielu szokiem. Dziś 83-letnia gwiazda przyznaje, że propozycja powrotu była dla niej zaskoczeniem.

- Kiedy zadzwonił telefon, myślałam, że to żart. Na razie to jeden odcinek, ale dla mnie to już jest szalenie satysfakcjonujące i budujące. Trudno wyrazić słowami, co czuję

- powiedziała wzruszona.

Aktorka mieszka na stałe między Polską a Australią. Mówi wprost, że po przejściu na emeryturę nie tęskniła za graniem, bo jak sama przyznaje, "jest leniuchem". Mimo to powrót na plan traktuje jako ukłon w stronę fanów, którzy latami prosili o jej powrót.

- Sama też zdążyłam się za Simoną stęsknić

- wyznała.

Choć nie ujawnia szczegółów fabuły, zdradza, że Simona wróci odmieniona - nie tylko przez czas.

- To ta sama postać, ale starsza. Jest egzaltowana, bardzo próżna i kocha się podobać. Wiek nie ma znaczenia, liczy się charakter. A Simona jest dobrym człowiekiem

- dodała.

W odcinku, który zostanie wyemitowany w lutym przyszłego roku, widzowie zobaczą jej spotkanie z Barbarą Mostowiak (Teresa Lipowska). To ma być scena pełna emocji i nostalgii.

Simona wraca tylko na chwilę? Tego aktorka nie zdradza. Nie wyklucza jednak, że jeśli widzowie przyjmą ją z entuzjazmem, być może usłyszymy jeszcze, jak jej bohaterka głośno wkracza do Grabiny. Bo jedno jest pewne - Simona wciąż ma wiele do powiedzenia.