Marcin Daniec od czterech dekad bawi Polaków do łez. Widzowie kochają jego błyskotliwe riposty, a koledzy z branży podkreślają, że jest niezrównanym estradowcem. Michał Wójcik z Ani Mru-Mru mówi o nim:

"Jest jak rekin, który poczuł krew".

Andrzej Piaseczny dodaje, że Daniec skraca dystans jak starszy brat, z którym można wypić... nie tylko mleko.

Na scenie artysta wchodzi w trans.

- On nie pisze żartów na kartce. Improwizuje i żyje tym, że gada. To jego świat

- zdradza żona, Dominika Grobelska.

Satyryk został właśnie nagrodzony tytułem Super Optymisty Roku 2025. Skąd bierze się jego nieustająca pogoda ducha?

- Trzeba skupiać się na dobrych rzeczach, a złe myśli wypierać. Kochani, nie jestem dyżurnym wesołkiem, ale cieszę się każdą chwilą

- tłumaczy Daniec.

Komik przyznaje, że nie wszystko nadaje się na żart.

- Nigdy nie robiłem skeczów o pogrzebach czy tragediach. To granica, której nie przekraczam. Natomiast reszcie obrywa się równo, ale zawsze tak, żeby bohater żartu mógł się uśmiechnąć i zostać na widowni

- zaznacza.

Dziś, po 40 latach kariery, Daniec wciąż pozostaje w świetnej formie. Gra, improwizuje, nie zwalnia tempa. Uwielbia sport, kibicuje Wiśle Kraków, a wolny czas spędza na korcie tenisowym. Publiczność zaś czeka na kolejne występy, bo w czasach, gdy świat zasypują złe wiadomości, jego żarty są jak oddech świeżego powietrza.