Polskie Złote Maliny rozdane! Gala Węży, czyli antynagród dla najgorszych filmowych dokonań, przyniosła w tym roku sporo emocji. Choć absolutnym przegranym okazało się animowane "Quo Vadis", to prawdziwe show skradli Joanna Opozda i Antoni Królikowski, którzy zgarnęli tytuły najgorszych aktorów roku.

Kapituła nie miała litości. Opozdzie oberwało się za rolę w "Wieczorze kawalerskim", którą jury podsumowało jako "nowy solidny wzorzec ekranowego cringe'u". Królikowski został "uhonorowany" za film "Jak ukradłem 100 milionów" - i to mimo że, jak podkreślono z przekąsem, grał tam... praktycznie samego siebie. "Nawet obsadzony po warunkach dał radę położyć rolę" - brzmi oficjalne uzasadnienie.

Choć oboje nie pojawili się w Toruniu, by odebrać statuetki, internet huczy. Widzowie nie kryją zdziwienia, że para - znana głównie z medialnych skandali - teraz może dopisać do swojego "dorobku" wspólny "sukces" na czerwonej liście polskiego kina.

Oczywiście nie zabrakło też "wielkiego przegranego" w kategorii film roku. "Quo Vadis" zgarnęło siedem Węży, w tym Wielkiego Węża za "profesjonalną próbę obrzydzenia światu noblowskiej powieści". Swoje dostała również "Akademia pana Kleksa", a Tomasz Kot musiał przełknąć gorzką pigułkę za "występ poniżej talentu".

Ale to właśnie Opozda i Królikowski najbardziej elektryzują widzów. Bo choć od dawna wiadomo, że w ich związku więcej jest dramatów niż romantyzmu, teraz dołożyli jeszcze wspólną "chlubę" w karierze filmowej. I wygląda na to, że ta nagroda - w przeciwieństwie do wielu innych - zostanie z nimi na długo.

Chcąc nie chcąc, para została bohaterami Węży 2025. Jedni twierdzą, że to zasłużony policzek dla ich talentu, inni - że wreszcie znaleźli coś, co naprawdę mogą robić razem. I tylko pytanie pozostaje otwarte: czy w przyszłym roku ktoś "odbierze im koronę", czy znów zobaczymy ich na czele listy największych ekranowych wpadek?