Trudno w to uwierzyć, ale 7 września Joanna Trzepiecińska świętuje 60. urodziny. Patrząc na jej zdjęcia, wielu fanów przeciera oczy ze zdumienia – aktorka znana z roli Alutki w kultowej Rodzinie zastępczej wygląda znacznie młodziej. Nic dziwnego, że coraz częściej pojawia się pytanie: czy korzystała z pomocy medycyny estetycznej?

Gwiazda, która od ponad 30 lat jest obecna na scenie i ekranie, odpowiedziała na to pytanie w rozmowie z ShowNews. Przyznała, że zdarzyło jej się sięgnąć po zabiegi, ale w minimalnym stopniu.

– To dla mnie sprawa drugorzędna

– podkreśliła. Jej zdaniem najważniejsze jest zachowanie ciekawości świata i aktywność.

– Nie siedzieć, nie nudzić się, tylko jeździć na nartach, na łyżwach, czytać książki

– wylicza swój sposób na świeży wygląd.

Aktorka nie kryje, że nie rozumie kobiet próbujących za wszelką cenę zatrzymać młodość.

– Każdy z nas się zestarzeje. Gdyby można było to powstrzymać, najbogatsze kobiety świata byłyby wiecznie młode, a wszyscy widzimy, jak wyglądają mimo ogromnych pieniędzy

– skomentowała ostro.

Trzepiecińska karierę zaczynała w 1987 roku w serialu Rzeka kłamstwa, a dziś może pochwalić się rolami w Barwach szczęścia, Sztuce kochania czy komedii Netflixa Spadek. Od lat związana jest z warszawskimi scenami teatralnymi, najpierw ze Studiem, a później z Teatrem Polskim. Prywatnie jest mamą dwóch synów – Wiktora i Karola.

Choć skończyła 60 lat, ani myśli zwalniać. Jej podejście do życia i urody to jasny przekaz: prawdziwe piękno nie tkwi w igłach i skalpelach, ale w energii, pasji i akceptacji siebie. A Joanna Trzepiecińska pokazuje, że można starzeć się z klasą – i przy tym wyglądać lepiej niż niejedna młodsza koleżanka z branży.