Zenon Laskowik skończył 80 lat. To legenda polskiego kabaretu, człowiek, który przez ponad pół wieku dostarczał widzom niezapomnianych chwil pełnych śmiechu. Niestety jego fani nie mają powodów do radości – artysta podjął decyzję o definitywnym zakończeniu kariery.

Kabaretowa ikona
W 1970 roku w Poznaniu, wspólnie z Krzysztofem Jaślarem, założył kultowy kabaret Tey, który przez kolejne dekady podbijał polską scenę rozrywkową. Wraz z nim występowali m.in. Bohdan Smoleń, Janusz Rewiński czy Rudi Schubert. Skecze, takie jak słynne "S tyłu sklepu", do dziś cieszą się kultowym statusem i są symbolem satyry wyśmiewającej absurdy PRL-u.

Po kilkunastu latach przerwy, spowodowanej problemami zdrowotnymi i zmęczeniem sceną, Laskowik powrócił do występów w 2003 roku. W Poznaniu założył Platformę Artystyczną O.B.O.R.A., a później współtworzył program w TVP z Waldemarem Malickim. Do niedawna jeździł po kraju z autorskim recitalem kabaretowym.

Popularność miała jednak swoje cienie – Laskowik otwarcie mówił o problemach ze zdrowiem i uzależnieniem od alkoholu. W latach 90. porzucił kabaret, został listonoszem i unikał mediów. Gdy wrócił, udowodnił, że jego talent jest niezniszczalny.

Dziś jednak jego decyzja jest ostateczna.

"Zenon zakończył występy, nie udziela wywiadów, definitywnie zamknął ten rozdział życia"

– zdradza jego znajomy.

Pożegnanie mistrza?
Ostatni raz wystąpił w lutym w swoim ukochanym Poznaniu. Jak podkreślają jego bliscy,

"to utwierdziło go w przekonaniu, że czas zejść ze sceny".

Przyjaciele i współpracownicy planują jednak huczne pożegnanie –

"Jesienią chcemy zorganizować benefis Zenona w Operze w Poznaniu. To byłoby piękne podziękowanie za lata genialnego humoru"

– mówi wieloletni menedżer artysty, Zbigniew Remlein.