Adam Ferency o śmierci klinicznej
"Ciemność i cześć" – dramatyczne wyznanie aktora


Choć na ekranie i scenie od lat święci triumfy, w jego prywatnym życiu nie zabrakło dramatów. W 2016 roku Adam Ferency przeszedł rozległy zawał serca, który doprowadził go do śmierci klinicznej. Aktor wspomina tamte chwile z gorzką szczerością - bez patosu i historii o "świetle w tunelu".
- Byłem na tamtym świecie przez 10 minut. Żadnych kolorowych tuneli, żadnych wzruszeń. Nic. Ciemność i cześć
- wyznał w podcaście "Gdy nikt nie patrzy".
Do dramatycznej sytuacji doszło podczas próby teatralnej. Tylko dzięki szybkiej interwencji lekarzy Ferency trafił na oddział kardiologiczny. Gdy otworzył oczy, obok jego szpitalnego łóżka czuwała ukochana żona. - Zapytałem, która godzina. Ona odpowiedziała, że piąta rano. Powiedziałem, że mam o dziesiątej próbę. Spojrzała na mnie, pełna czułości, i odrzekła:
"Nie dzisiaj"
- opowiadał aktor.
Lekarze dali mu twarde zalecenia: rzucić palenie i ograniczyć alkohol. Ferency przyznał, że zrobił z tego... teatr. - Powiedzieli:
kieliszek wina dziennie. Ale ja nie piję wina. To może czterdziestka wódki? A ja zwykle piję pięćdziesiątki. Na dwie nogi
- żartował.
Mimo dramatycznych doświadczeń gwiazdor podkreśla, że dostał od losu drugą szansę.
- To w jakimś sensie nowe życie. A puenta? Pierwsza rola po zawale to "Moja pierwsza śmierć w Wenecji". Chyba trudno o bardziej przewrotny żart losu
- podsumował z uśmiechem.

Adam Ferency
KAPIF.pl

Adam Ferency
KAPIF.pl

Adam Ferency
KAPIF.pl

Adam Ferency
KAPIF.pl

Adam Ferency
KAPIF.pl

Adam Ferency
KAPIF.pl

Adam Ferency
KAPIF.pl

Adam Ferency
KAPIF.pl