Jeszcze dekadę temu Małgorzata Foremniak była jedną z najbardziej rozpoznawalnych gwiazd polskiej telewizji. Dziś aktorka, znana z ról w "Na dobre i na złe" czy "Tajemnicy twierdzy szyfrów", szczerze przyznaje, że sukces miał wysoką cenę. W poruszającej rozmowie podczas forum "Kobiety wiedzą, co robią" w Poznaniu opowiedziała o chwili, gdy jej organizm powiedział "dość".

- Pracowałam na 200 procent. Plan filmowy, dom, trójka dzieci - każde w innej szkole, z innymi problemami. Wracałam do domu i wiedziałam, że choć zdjęcia się skończyły, to drugi plan dopiero się zaczynał. Nie mogłam usiąść, bo wiedziałam, że jak usiądę, to już nie wstanę

- wspominała.

Jak wyznała, ciągłe napięcie i perfekcjonizm doprowadziły do momentu załamania.

- Ciało w końcu powiedziało "nie". Ma ogromną moc - gromadzi nasze emocje, traumy, słabości. I kiedy już nie daje rady, po prostu nas zatrzymuje

- mówiła.

Foremniak przyznała, że dopiero wtedy zrozumiała, jak bardzo oddaliła się od samej siebie.

- Ciało i dusza to barometry życia. Jeśli je ignorujemy, prędzej czy później one same nas unieruchomią. Lepiej zrobić to wcześniej - z miłości, a nie z przymusu

- dodała.

W rozmowie podkreśliła też, że paradoksalnie najwięcej spokoju przyniósł jej czas samotności.

- Nie zachęcam do odosobnienia, ale w odpowiedniej dawce jest ono lecznicze. W ciszy można usłyszeć siebie

- powiedziała.

Dziś Małgorzata Foremniak mówi o swoim doświadczeniu z dystansem i siłą. Stała się przykładem kobiety, która po upadku odnalazła równowagę i nauczyła się, że czasem trzeba się zatrzymać, by naprawdę ruszyć dalej.